czwartek, 8 maja 2014

Machiavelli - Książę w Lublinie

W moim ulubionym II programie Polskiego Radia wysłuchałem ostatnio arcyciekawej rozmowy z Juliuszem Machulskim o jego nowej sztuce (tekst i reżyseria), poświęconej Machiavellemu i jego "Księciu". Zainspirowało mnie to do tego, by drugi raz w życiu (pierwszy raz sięgnąłem po "Księcia" jeszcze w ogólniaku) wziąć do ręki traktat słynnego mieszkańca Florencji. O tym w innym poście, teraz o samej rozmowie z Machulskim. Usłyszałem człowieka, który swoją rolę reżysera postrzega jako służbę aktorowi w odnalezieniu właściwej drogi do postaci i do tekstu. Fantastyczne. Można by z drugiej strony powiedzieć, że Machulski podzielił się odpowiedzialnością za spektakl z aktorami, ale przecież w istocie zawsze tak jest. Reżyser, który traktuje aktora instrumentalnie (dosłownie - jak instrument do odtworzenia nut, czyli słów), raczej nie zrobi dobrego spektaklu, chyba, że posługuje się formą, której aktor może nie rozumieć, jak u Kantora czy u Grotowskiego. Ciekawe, że im mądrzejszy człowiek, tym mniej uzurpuje sobie prawa do posiadania racji. Machulski zrobił na mnie duże wrażenie. Nie pojadę, niestety, do Lublina na "Machię", ale mam nadzieję, że będzie z tego teatr telewizji. Księcia ściągnąłem sobie na czytnik. Czytam piszę dalej drugą część mojego kryminału. Pierwsza dostępna jest tutaj: http://virtualo.pl/kukla/i121435/?q=libuda


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz